Jest pięknie. Tak błogo i spokojnie. Cieszysz się, nie pozwalasz, by wróciły wspomnienia i myśli, przez które tak cierpisz. Nie jesteś ani w teraźniejszości, ani w przyszłości. Próżnia. I tak to trwa, dzień za dniem, aż w końcu coś przerywa tą błogą nicość. Koniec. Nadchodzi kres, pora wrócić do życia. Panikujesz, by zaraz potem znaleźć się w otchłani rozpaczy, popadasz w depresję. Nie dam rady, myślisz. Pojawia się ochota na samobójstwo. Bo i po cóż żyć, skoro wszystko co dobre się skończy? Nastanie mrok, ból i cierpienie. To nie ma sensu. Aż nagle uświadamiasz sobie, że mogło być lepiej. Mogłeś korzystać z danego ci czasu, cieszyć się każdą chwilą, tymczasem ty nie zrobiłeś nic. Zmarnowałeś tak cenny dar. Nic nie osiągnąłeś, a można było zrobić tak wiele, cały wachlarz możliwości i korzyści. Nie, nie płacz. Nie masz prawa płakać, jeśli nie walczyłeś. A te dni nie wrócą. Boli, prawda? Raz po raz powtarzasz, że nie dasz rady. W końcu nadchodzi dzień, kiedy nie masz wyboru. Musisz. I właśnie wtedy dajesz radę. Wchłania cię wir pracy i obowiązków, zapominasz skreślać dni w kalendarzyku. Mijają godziny, dni, miesiące. Nastaje czerwiec, niegdyś upragniony czas wolności i spokoju. Tymczasem ty rozpaczasz, nie chcesz go. Wolisz pracować. Z niechęcią odchodzisz, by za jakiś czas ubolewać z powodu zakończenia. Nie chcesz wracać do pracy. I tak w kółko. Błędne koło.
To odzwierciedlenie mojego życia.
I tak przechodząc przez etap rozpaczy, rozmyślam o maju. Piękny, magiczny maj 2011. Codzienne poranne przesiadywanie i zabawa w berka przed szkołą. Ekscytujące rozmowy, śmiech. To był niesamowity czas. Chociaż wiem, iż prawdopodobnie nigdy tego nie przeczytasz, dziękuję Ci, Agnieszko. Dziękuję za ten najlepszy czas w moim życiu. Szkoda, że to był tylko miesiąc. Lecz nie było źle. W 2012 zastąpiły go codzienne mecze koszykówki przed lekcjami. Mimo całej waszej wrogości i fałszerstwa zawsze umieliśmy się dobrze bawić. I pewnie Wy nadal się bawicie. Ja odeszłam. Odeszłam do wspaniałych ludzi, ale oni tak nie potrafią. Zapewne zapytałabyś, dlaczego Was zostawiłam. Owszem, mogłam zostać i dalej byłoby świetnie. Stanęłam przed najtrudniejszym wyborem - musiałam wybrać między tym, co powinnam, a tym, czego chcę. I wiesz, że zdecydowałam się na pierwszą opcję. Nie wiem, czy to był błąd i zapewne nigdy nie będę w stanie tego stwierdzić. I Wy i oni macie swoje plusy i minusy, jesteście na równi. Cokolwiek bym nie wybrała, zawsze spotka mnie ból i radość.
A teraz Ty odchodzisz, skarbie. Zbywałaś mnie, gdy pytałam dlaczego się przenosisz. Ale wreszcie dojrzałam. Masz rację, Agnieszko, zmieniłam się. Na samolubną, wredną ku*wę. Nie mam do Ciebie żalu za te wszystkie słowa. Dałaś mi coś, czego ja nigdy nie byłabym w stanie dokonać - pokazałaś, jak zmienić zwykłe chwile w niezapomniane, pokazałaś mi szczęście. Kiedyś podziękuję Ci za to w rzeczywistości, obiecuję.
Ludzie, pomagajcie ludziom.
A, i jeśli jeszcze raz odpowiem Ci niegrzecznie, przypie*dol mi. Tylko mocno.
A, i jeśli jeszcze raz odpowiem Ci niegrzecznie, przypie*dol mi. Tylko mocno.

