''Bliskim mów, gdyby pytali,
że chwilowo zmieniłam adres,
że w niebie leczę duszę
z przedawkowania rzeczywistości.''
Usunęłam wszystkie posty, no może prócz jednego, nieopublikowanego. Takiego który wiele dla mnie znaczy, ale z nikim się nim nie podzielę.
Miałam powiedzieć, iż dzień jak każdy inny. Ale nim się na to zdecydowałam, zerknęłam za okno. Ujrzałam tysiące, wręcz miliony malutkich, białych płatków robiących piruety na wietrze, a następnie powoli opadające na przykrytą chudym białym dywanem ziemię. Zrobiło mi się tak jakoś cieplej. Kocham śnieg, a szczególnie zamiecie. Nie przeszkadza mi zimno i chmury, lubię je. Są takie prawdziwe. W przeciwieństwie do kłamliwego słońca, które zakrywa swoimi promieniami problemy. Chwilowo jest pięknie, a gdy zajdzie, samolubnie pozostawiając nas z mrokiem życia, wszystko wydaje się beznadziejnie trudne i nieosiągalne.
Postanowiłam być silna i nie zaprzątać sobie głowy jakimś nieosiągalnym, przerażająco przystojnym przedstawicielem płci męskiej. Od dziś nie dbam o to, jak wypadnę w jego oczach. Zmieniłam się i cieszy mnie to. Pytanie tylko, czy dam radę zostać taka, jaką jestem dziś gdy przekroczę próg szkoły?
Wczoraj, a właściwie dziś, zaczęłam ferie. Mam dwa tygodnie na udoskonalenie siebie. Doprawdy nie wiem, jak potężna psychicznie będę musiała się okazać, by tam wrócić po tak długiej przerwie.
Chciałabym kiedyś zobaczyć wilka. Jest tak wspaniały i tajemniczy. Mogłam urodzić się jako wilczyca. Albo kruk, sowa. Ewentualnie kotek. Te zwierzątka są śliczne. Kiedyś będę miała kota. Zobaczycie wszyscy.
Chyba przestało sypać, albo pada drobniej, bądź wpierniczył się deszcz. Nie powinien padać w zimie, topi śnieg. Ma do dyspozycji wiosnę, lato i jesień. Ale nie, po cholerę ma wtedy padać? Lepiej w zimie, niszcząc piękno okrytego białym puchem świata. Kiedyś mu tego zakażę. Zobaczycie wszyscy.
''WSZYSCY WIEDZĄ, ŻE CZEGOŚ NIE DA SIĘ ZROBIĆ. I WTEDY POJAWIA SIĘ TEN JEDEN, KTÓRY NIE WIE, ŻE SIĘ NIE DA, I ON WŁAŚNIE TO COŚ ROBI.'' ~ALBERT EINSTEIN
Zastanawiam się, czy powodem mojego zachowania przez dzisiejszy dzień nie był przypadkiem sen. Ach, jakiż on był piękny. Nie wiedziałam, że mam tak wspaniałą wyobraźnię.
Byłam czarodziejką, znajdowałam się w pięknym mieście. Wraz z S. próbowałam włamać się do kamienicy magów. Nacisnęliśmy dzwonek do jakiegoś potężnego gościa. Drzwi się otwarły, a my schowaliśmy się do jakiegoś pudła. Niestety magik nas zauważył, znaleźliśmy się pomiędzy pięknymi zielonymi drzewami. W dwójkę uciekaliśmy przed nim, co jakiś czas rzucając zaklęcia oszałamiające. W tym momencie się obudziłam.
Pamiętam, że gdzieś na początku spałam i S. czule głaskał mnie po dłoni. To było dziwne, ale moja chora psychika zmyśliła sobie, iż poznała jego prawdziwe ja. Pff, bzdura. Lecz najgorsze jest to, iż cała obojętność do niego z wczoraj ustąpiła miejsca jeszcze większemu zakochaniu. Jakbym już nie była dostatecznie pogrążona. Chyba dzisiaj nie zasnę.
Adiós. Do następnego razu.